Masza twardo stąpa po korcie. Rosjanka w sobotnim półfinale turnieju w Stuttgarcie pewnie pokonała rozstawioną z nr 8 Włoszkę Sarę Errani 6:1, 6:2. Szarapowa mogła unieść ręce w geście zwycięstwa po dokładnie 61 minutach.
Turniej Porshe Tennis Grand Prix to twierdza dla Marii Szarapowej, którą będzie starała się obronić po raz 3. To właśnie pogromczyni Agnieszki Radwańskiej króluje w Stuttgarcie nieprzerwanie od roku 2012.
Wszystkie dotychczasowe pojedynki, a było ich 4, rozstrzygnęła na swoją korzyść piękna Rosjanka. Ostatni raz obie tenisistki skrzyżowały swoje rakiety rok temu w Miami.
Premierowy set to całkowita dominacja 9. rakiety świata, która pozwoliła 26-letniej Włoszce na zdobycie tylko jednego gema. Errani po niecałych 30 minutach musiała spojrzeć na zadowoloną z wygrania inauguracyjnej partii Rosjankę.
W kolejnej odsłonie spotkania, nadzieja na powrót do gry tenisistki z Bolonii przybierała na sile po powrotnym przełamaniu. Niestety potem stopniowo zaczęła gasnąć, kiedy skoncentrowana i przede wszystkim skuteczna Szarapowa nadal szła w zaparte zdobywając kolejne cenne punkty. Rosjanka wyszła na trzygemowe prowadzenie i doprowadziła przewagę do końca seta, wygrywając tym samym całe spotkanie.
W niedzielnym finale, przeciwniczką pięknej Rosjanki będzie równie zniewalająca Ana Ivanović. Serbka zakwalifikowała się do finału pokonując swoją rodaczkę – Jelenę Janković 6:3, 7:5.