Każdy dobry tenisista powinien mieć to uderzenie opanowane, nie mówię tutaj tylko o profesjonalistach, albo nawet o dobrych graczach klubowych, bo jak tu skończyć punkt przy siatce kiedy nie umiemy zagrać woleja?
Tenis ewoluuje każdego dnia, zmienia się z sezonu na sezon, kiedyś tenisiści specjalizowali się na przykład tylko w grze z głębi kortu lub grali strategią „serve&volley”, ale te czasy juz minęły, ponieważ nowocześni gracze potrafią wszystko.
Moim dawnym wzorem jeśli chodzi o woleja zawsze był Patrick Rafter, Australijczyk, urodzony atleta, wysoki, dobrze zbudowany i przede wszystkim niesamowicie szybko reagujacy przy siatce i nie tylko, poza tym był zawodnikiem silnym oraz dynamicznym. W dzisiejszej erze tenisa według mnie najlepiej radzi sobie przy siatce Jo-Wilfried Tsonga. Chyba to on najczęściej się tam wybiera wśród czołowych singlistow świata.
Jak uczyć dzieci woleja?
Już na samej rozgrzewce, kiedy trenuje z moimi podopiecznymi podrzucanie i łapanie piłki „z powietrza”, a poźniej praca z trenerem kiedy to rzucam piłkę do dzieci a one mają ją łapać, a na końcu to samo ćwiczenie, ale tym razem praca w parach.
Nastepnym etapem podczas lekcji, jest podbijanie piłki rakietką do góry, piłka nie powinna dotknąć ziemi, można to ćwiczenie nieco utrudnić, jeśli dzieci mają za zadanie podbijać piłkę do góry, ale za każdym razem dzieci muszą odbić raz jedną, raz drugą stroną rakietki.
Teraz przejdźmy do nagrywania z koszyka. Trener stoi po jednej stronie „mini siatki”, a dzieci w dwóch lub trzech liniach po drugiej stronie siatki. Trener rzuca piłkę do dzieci. Jeśli rozbijemy to na kilka treningow, na jednym morzemy zrobic forhend wolej, na innym bekhend, a na kolejnym połączyć te dwa uderzenia w jeden „drill”.
Nie uczmy naszych podopiecznych skomplikowanych technik. Ustawienia rakiet, pracy nóg itd., ponieważ 4-6 latki i tak tego nie zapamiętają. Jeśli chodzi o mnie to mówię moim zawodnikom aby przybili „piątkę” z pilką. Mogę Was zapewnić, że to działa. Z czasem możemy pomału wprowadzać bardziej skomplikowane techniki, ale stopniowo.
Na koniec treningu zawsze staram sie zrobić fajną grę. Jedną z nich jest „więzienie”. Jest ona opisana w jednym z moich poprzednich artykułów.
Dlaczego warto robić gry?
Jest to najbardziej ulubiona część treningu większości dzieci. Dzieci zapamiętują te dobre rzeczy, więc jeśli ostatnie 15 minut treningu będzie wspaniałą zabawą, sprawi to, że nasi podopieczni chętnie wrócą na nastepny trening.
Mam nadzieję, że mogłem pomóc. Zatem do dzieła!
Autor: LESZEK RUDŹ